Strony

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Przed , po i w trakcie świąt :)


Witam :)
Miało być o świętach dziś i przygotowaniach więc będzie .
Przed : bez tak zwanego 'dupościsku' , który znam z domu swego rodzinnego . Nikt nie warczał , aby szybciej , aby więcej robić. Sprzątać , pomagać . Jakoś spokojnie było. Naturalnie miałam zrobić porządną listę rzeczy niezbędnych - czego nie uczyniłam i miałam przez to kilka wypraw do sklepu - więcej . Ale bez tragedii. Dużo ludzi było w domu naszym , przez co było wesoło i naprawdę świątecznie . Livkowa pierwszy raz od świąt spała dziś w dzień , a nie pod wieczór. Czyli wszystko wraca do normy. Nie powiem , żebym miała wiele czasu wolnego i nie wiele zrobiła, bo okna oczywiście lśnią , dywan wyprany, wszystko posortowane w szafkach, ale jeśli chodzi o żarło , to zbytnio nie szalałam , bo i po co ? Dla Naszej 3 i pół osobowej rodziny ? Kto by to zjadł? Pierogi były ( pisałam już , że kleiłam pół nocy) , barszczyk, kupne uszka, sałatka jarzynowa, rybka i najpyszniejsze ciasto jakie w zyciu jadłam wyprodukowane przez Siostrę moją ' 3 bit ' . Normalnie wstawałam w nocy , żeby je podjadać. Średnio co 2 godziny odwiedzałam lodówkę , w sumie prawie sama całą blachę pochłonęłam i wcale mi nie jest z tym źle :D . Może trochę , bo za szybko się skończyło :(. Była też masa kupnych słodyczy , owoce . Obżarli się Oporowo co za skutkowało lenistwem w dzień pierwszy świąt. Dawno się tak nie byczyłam :) Livka jak by wiedziała , że przed kolacją iść spać . Wstała gdy wszystko i wszyscy byliśmy gotowi :) Ma wyczucie :) Po opłatku wysłałam Małą z Ciucią , żeby ' długo myły ręce ':D Wróciły, a tu prezenty pod choinką. L bardziej ucieszyły słodycze niż pies. A jak już wspominałam kuchnia nie doszła na gwiazdkę . A ciuszki , które miałam wsadzić do paczki , dałam jej odrazu , przecież musiałam jej przymierzyć :). Buciki od Babci też . Dostała kolejną futrzaną kamizelkę , leginsy , sweterek , dwie pary spodni ( jedne na szelkach) , bluzę , golfik i śliczne zimowe 'najeczki' :D W drugi dzień świąt byliśmy w rynku. A Ci sprzedawcy to mają tupet , kilka knajp czynnych i kwiaciarni i balony z helem . Każde dziecko, które obok nich przechodziło , musiało takiego mieć. Livkowa też naturalnie . Znaczy plan był taki , że wcale jej nie kupimy. I jak już byliśmy pewni , że się udało podeszliśmy do wielkiej choinki i wyjeliśmy ją z wózka , zrobiła zawrotkę i do stoiska gdzie wszystkie dzieci się zaopatrywały. " Balun , balun , Tatuś , Mamo ! " no i weź tu nie kup dziecku ! (; . Wiem mało asertywni z Nas rodzice , ale za to jaka radość była ! Powrót do domu , obżerania się ciąg dalszy . A w piątek powrót do rzeczywistości :) .
Ah . jeszcze z takich mniej fajnych rzeczy. Zamówiliśmy zakupy z tesco, żeby to co cięższe wtargali oni na ten nasz strasznie ' wysoki ' parter . I wszystko by było pięknie , gdyby nie fakt , że przywieźli Nam , kaczkę , podobnież do 26.12 ważną , w niedzielę ( tak napisane było) , a we wtorek mieliśmy ją ' zapeklować ' i nadziać . Ale jak poczułam te smród to od razu ptaszyna na śmietniku wylądowała . I wiem , że mięsa już nigdy nie zamówię , ani nie kupię w żadnym markecie ( w zasadzie tego nie robię , ale nie-mąż uparty , jak osioł ;) . Tak jakoś zleciał nam ten magiczny czas . Myślę , że było wspaniale . Bo najważniejsze , że byliśmy razem . (: .
A dziś dzień dziwny , ciężko mi się było odnaleźć , bez starego w domu.. tyle czasu wolne miał .. Jutro cudny sylwester z TVP 2 . Nie narzekam , nie muszę się martwić w co się ubiorę , gdzie i w jakim towarzystwie będę się bawić .
Ubiorę swój ' galowy dres ' i zasiądę z Ojcem przed Tv wcinając coś tłustego i popijając piccolo :D
A teraz mykam spać , bo Livkowa chce się przytulić , i wplątać swoje paluszki w moje włosy .. jak co wieczór :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad :)