Hej :) .Na początek spóźnione życzonka dla wszystkich z okazji dnia
dziecka ( bo przecież wszyscy dziećmi jesteśmy) . Życzę Wam zdrowia , bo
to najważniejsze . Uśmiechu na co dzień . I w ogóle wszystkiego co
najlepsze ode mnie i Livii :) !
U Nas cały weekend był świąteczny . w
sobotę byliśmy na festynie u Nas na osiedlu . Livia chciała śpiewać na
scenie i w sumie prawie śpiewała , ale zaczeła płakać i prowadząca
powiedziała , że nie ma sensu bo jest za mała ( nie da się ukryć , że
mnie zdenerwowała Liv też , do zaśnięcia mówiła ' Chce piewać na cenie ,
do mikofonu ' . ) Jestem pewna , że za rok zaśpiewa :) ! Oczywiście
była też masa innych atrakcji . Najbardziej do gustu przypadły L bańki z
mimem . Ochlapana cała , ale mega szczęśliwa . <3 Skakanie na
dmuchawcach i wata cukrowa też zaliczone , ale co do waty Pieszczoszek
wcale jej nie lubi . Więc mamuśka zjadła całą ;) . Zapomniałam napisać ,
że rano w sobotę L dostała prezent który sama wybrała :) . Kasa
sklepowa okazała się strzałem w 10 ! Codziennie się nią bawimy . :)
Niedzielę
też spędziliśmy na festynie , ale na sąsiednim osiedlu . Ta impreza
była większa niż ta dzień wcześniej . Rano wyruszyliśmy na plac zabaw
całe dwie godziny szaleństwa z Małym Koteczkiem . Liv miała pierwszy raz
w życiu buźkę pomalowaną , miała namalowanego kotka . Bardzo się
cieszyła ;) . Wróciliśmy do domku na obiadek . I pojechaliśmy na
wcześniej wspomniany festyn . Tam szaleństwo do wieczora . Skakanie w
piłkach , ale tego dnia Liv najbardziej przypasowały tańce pod sceną do
polskich biesiadnych piosenek . I kiedy już wracaliśmy do domu dostałam
od Niej coś najlepszego co można dostać od dziecka w podziękowaniu za
dobrze spędzony dzień . Powiedziała ' Dziękuję Mamusiu . Było super ! ' -
po czym przytuliła mnie i dała buziaka <3 . Serducho moje ;* .
Rozkleiłam się kiedy tak powiedziała . Bardzo mnie to wzruszyło . I tyle
z fajnych rzeczy bo po kąpieli trzęsła się jak galareta i dostała
gorączki :( . Jakimś cudem udało mi się dojrzeć , że wychodzi jej ząbek
5 na dole . Więc byłam przekonana , że to od tego , w poniedziałek znów
miała temperaturę , ale nie dostałyśmy się już do lekarza na ten dzień ,
ale wczoraj się udało . I co się okazało ? Że mamy anginę ropną !
Masakra jakaś ,bo nic nie wskazywało na to , żę Pulpecioszka może być
chora , poza gorączką 3 razy nic jej nie było . Pogodna jak zwykle .
Oczywiście ja też chora . Nie mogło by być inaczej z tym , że jeszcze ze
sobą nie byłam u lekarza , bo dopiero wieczorem odkryłam na swoim
gardle czopy ropne . Hmmm .. tylko , że ten stan mojego gardełka czyli
odczucie zalegania jakiejś wydzieliny jest od 3 tygodni. Myślałam , że
to od tego , że rzuciłam zwykłe fajki na rzecz elektrycznego . Ale się
myliłam . To jest właśnie nasza niechciana lokatorka:( . Mam nadzieję ,
że szybko się pożegnamy .
A jak Wam minął dzień dziecka ? :>
Buziooole ;*
Wygrzebałam gdzieś zdjęcie Livunii z pradziadkiem <3